środa, 13 sierpnia 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.11]

Część 11



1 września 2013

     Wiktoria leżała rozmarzona na łóżku gdy usłyszała pukanie a chwilę później ciche skrzypnięcie drzwi do pokoju. Podsunęła się w górę i oparła się o ścianę trzymając na kolanach poduszkę z Barcelony. Do środka wszedł tata niosąc tackę ze śniadaniem.
     - Witaj księżniczko - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy odstawiając tacę na stolik. Pocałował ją w czoło i usiadł na skraju łóżka. - Gdzie ty wczoraj wybyłaś?
     - Aaa... Chodziłam tu i tam. Miło się tak spaceruje.
     - Mhm. Mam ci do przekazania pewną informację.
     - Co się stało?
     - Liceum do którego się dostałaś przechodzi remonty. Rozpoczęcie roku będzie dopiero 9 września.
     - Super. Tydzień wakacji więcej... Tato?
     - Hmm? - ojciec spojrzał na nią.
     - Może zostaniemy tu dłużej? Nie chce dziś wyjeżdżać.
     - Nie wiem skarbie. To raczej nie możliwe.
     - Szkoda. Było bardzo ciekawie. - Usłyszała dźwięk smsa. Podniosła telefon i przeczytała wiadomość. - No to tato... - podniosła się z łóżka - Czas korzystać z ostatniego dnia w Gdańsku!
     - Wybierasz się gdzieś? - zapytał zdziwiony
     - A i owszem. Na lody. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.

*

     Wychodziła właśnie z hotelu gdy ni stąd ni zowąd jej oczom ukazał się Neymar. Krzyknęła , a on umierał ze śmiechu na widok jej przestraszonej twarzy.
     - Głupi jesteś?! Myślałam że zawału dostane!
     - Hahahahahahahahah, szkoda, że nie widziałaś swojej miny, hahahahhahaha.
     - Wiesz co....? Okropny jesteś!
     - Oj tam, nie przeżywaj. Choć, idziemy zanim mnie podbijesz, hahaha.
     - Co ty dzisiaj taki narwany?
     - Ja narwany? Nieeee. Wydaje ci się. Po prostu jestem w dobrym humorze. - wyszczerzył zęby.
     - Dobrze, że chociaż ty.
     - A ty nie? Dlaczego?
     - Dzisiaj wieczorem wyjeżdżam.
     - Ahh... Czyli to są twoje ostatnie chwile w Gdańsku? - "I ze mną..." - pomyślał.
     - Tak. - "I z Tobą" - pomyślała.
     - Hm... Więc zróbmy tak, żeby były niezapomniane. Choć! - powiedział i pociągnął ją za rękę tak gwałtownie, że ledwo utrzymała równowagę.
     - Gdzie ty mnie ciągniesz?
     - Zobaczysz.
     - Ale mieliśmy iść na lody.
     - Lody poczekają.
     Zwolnili kroku. Wiktoria była bardzo ciekawa gdzie on chce ją zaprowadzić. Szli jakieś 10 minut, cały czas rozmawiając i śmiejąc się. W pewnym momencie przystanęli, a Neymar zakrył jej oczy swoimi dłońmi i prowadził jeszcze kilka minut. Wreszcie zatrzymali się. Gdy Ney zabrał dłonie, oczom Wiktorii ukazał sie wielki plac zastawiony przeróżnymi atrakcjami i stoiskami.
     - Wesołe miasteczko?
     - Yhym - powiedział z uśmiechem.
     Weszli przez ogromną bramę w kształcie łuku na której górze widniał neonowy napis "Happyland". Pomysłowe, nie powiem, pomyślała. Idąc dalej minęli kilka stoisk z pluszakami i zabawkami i jeden z watą cukrową. Przystanęli i wpatrywali się w maszyny, jedne ogromne, drugie trochę mniejsze. Wszystkie służyły za atrakcje i wszystkie były bezpieczne. Podobno...
     - No to co? Gdzie najpierw idziemy? - zapytał.
     - Yyyy... Nie wiem? Ty coś wybierz.
     - Diabelski młyn!
     - Wiedziałam, że będę żałować tych słów...
     - Dlaczego? Przecież to jest niesamowite!
     - Nie, nie, nie! Ja mam lęk wysokości! Nie chce!
     - Przestań, będę obok. Będzie fajnie, zobaczysz!
     - Ehhhh.... No okej.
     Podeszli do faceta, który zajmował się sprzedawaniem wejściówek na "machinę zagłady". Ney wyciągnął z kieszeni drobniaki i zaczął podawać mężczyźnie, licząc jednocześnie. Przez ten czas kasjer spoglądał na niego uważnie. Sprawiał wrażenie być zahipnotyzowanym, jakby wcale nie zwracał uwagi na to ile Juninho daje mu pieniędzy.
     - Trzydzieści, a teraz proszę o dwa bilety. - oznajmił i uśmiechnął się.
     - Ty... Ty jesteś Neymar?
     - Tak.
     - A mógłbym prosić o autograf i zdjęcie.
    - Jasne. Masz coś do pisania?
     Chłopak, z wyglądu przypominający dwudziestoparolatka, wyjął pióro z kieszonki przy bluzce i odwrócił się tyłem, aby Junao mógł oddać tam swój podpis. Potem małe Selfie i wreszcie dostali swoje bilety. Przez cały z twarzy żadnego z nich nie znikał uśmiech. To był bardzo miły widok. Ney pożegnał się z fanem i ruszył razem z Wiktorią do kolejnego z "wagoników".
     - Lubisz swoich fanów?
     Ney spojrzał się na nią.
     - Kocham. - powiedział i uśmiechnął się - Są dla mnie bardzo ważni. - Spojrzał przed siebie. Po chwili ciszy zapytał. - A ty? Nadal jesteś moją fanką?
    - Oczywiście, co to za głupie pytanie? Byłam, jestem i zawsze będę.
    Wagonik ruszył, a Wiktoria krzyknęła krótko.
     - Nie bój się. - położył dłoń na jej dłoni, leżącej na kolanie. - Jestem tu...



______________________________

Oficjalnie oznajmiam że zamierzam pisać tę historię dalej! :)
Następna część już wkrótce. <3

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.10]

Część 10.




31 sierpnia 2013

     Natalia siedziała i gapiła się na koszulkę. Nie mogła uwierzyć. Szybko wzięła telefon i zadzwoniła. 
     - Halo? - odezwał się męski głos.
     - Neymar? To ty? - zapytała po portugalsku.
     - A kto pyta?
     - Natalia. Zapisałeś mi ten numer na swojej koszulce.
     - Aaaa. No tak. Pamiętam. Coś się stało? - "Więc ma na imię Natlia..." Uśmiechnął się lekko. 
     - Nie, nic.. Znaczy... Nawet nie wiem czemu zadzwoniłam. Chyba chciałam się upewnić czy to się na prawdę dzieje..
     - Przecież to nic takiego. 
     - Jak to? Dałeś mi swój numer. To ma być "nic takiego"?
     - Tak. A tak na marginesie, cieszę się, że dzwonisz. Szczerze mówiąc, liczyłem na to. Chciałabyś odwiedzić mnie.. i resztę zawodników u nas w hotelu?
     - To by było genialne! Ale.. Nie wiem gdzie się zatrzymaliście.
     - Na koszulce masz adres.
     - Dobrze. Mam Ci ją odwieźć? 
     - Nie. Zatrzymaj ją. 
     - Ale to jest koszulka z twojego pierwszego meczu w nowym klubie... 
     - Właśnie dlatego chce, żebyś ją zatrzymała. - poczuła ciepło zalewające ją od środka. 
     - Dziękuję... To kiedy mam przyjechać?
     - Może tak o 16:00? Mamy dziś wolny dzień.
     - Ok. To do zobaczenia.
     - Do zobaczenia.

*

     Neymar odłożył swój telefon i uśmiechnął się sam do siebie. Miło mu było, że zadzwoniła. Przez telefon jej głos brzmiał równie słodko...
     Rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi. Podszedł nucąc pod nosem i pociągnął za klamkę. Za drzwiami czekało na niego niemałe zaskoczenie.
     - Niespodzianka! - wykrzyknęła Bruna i rzuciła się Neyowi w ramiona.
     - Bruna? - wykrztusił z siebie, gdy zwolniła go z uścisku.
     - Tak. Nie cieszysz się?
     - Oczywiście, że się cieszę, ale jestem też zaskoczony. Nie spodziewałem się.
     - Na tym polegają niespodziani skarbie. - pocałowała go w policzek i weszła z walizką do środka. - To jest twój pokój? Eh... Mogli załatwić coś lepszego.
     - Mnie się podoba. Jest bardzo przytulnie.
     - Mhm... A jak mecz? Wygraliście? - odłożyła walizkę i usiadła na łóżku.
     - Zremisowaliśmy. - usiadł obok niej.
     - To słabo... Ale na pewno dałeś z siebie wszystko. Jak zawsze z resztą.
     - Starałem się, w każdym bądź razie.
     - To dobrze... - rozejrzała się po mieszkaniu - widzę, że nie ma tu nic do roboty, więc może pójdziemy na jakąś kolację, czy coś?
     Neymar kątem oka spojrzał na zegarek wiszący na ścianie. 13.00. Zdążymy, zanim przyjdzie Natlia - pomyślał.
     - Dobrze. Chodźmy.
     Wstali z z łóżka. Bruna poszła przodem, a Neymar tuż za nią. Zamknął drzwi kartą i włożył ja do kieszeni spodni.
     - Skocze tylko na sekundkę do Alexisa. - powiedział i ruszył wzdłuż korytarza, aż w końcu dotarł do zamykającego właśnie drzwi Sancheza
     - Alexis, stary, mam do ciebie prośbę.
     - Słucham Cię. - odwrócił się w jego stronę.
     - Przyleciała do mnie Bruna. Idziemy na obiad, a o 16 ma przyjść taka jedna dziewczyna. Jestem pewien, że zdążę, ale wiesz... Gdybym jakimś cudem nie zdążył, to zajmij ją czymś. Będzie miała na imię Natalia.
     - Dobrze. I tak miałem zamiar siedzieć dziś w pokoju. Nie czuję się najlepiej.
     - Skarbie! Mógłbyś sie pośpieszyć? Odrobinę zgłodniałam. - zawołała Bruna.
     - Już idę kochanie! - odpowiedział dziewczynie i znów zwrócił się do Alexisa - Dzięki. Postaram się szybko wrócić.
     Tuż obok hotelu, w którym zatrzymali się zawodnicy nie dawno otworzono restauracje. Zadbana, czysta, elegancka. Wydawało się, że będzie w sam raz. Poza tym bardzo blisko. Powrót nie zajmie dużo czasu. Weszli do środka, usiedli przy stoliku. Neymar odsunął swojej dziewczynie krzesło, za co podziękowała mu buziakiem w policzek.
     Kolacja przebiegła pomyślnie. Rozmawiali, śmiali się. Ney przypomniał sobie, jak bardzo za nią tęsknił... Bruna zadowolona wyszła z restauracji razem z Neymarem, trzymając go za rękę.
     - No to możemy wracać... - odwrócił się na pięcie lecz po ułamku sekundy wrócił do poprzedniej pozy.
     - Nie tak szybko, skarbie. Po co się spieszyć? Jeszcze nigdy nie byłam w Polsce. Patrz tam jest jakiś fajny sklep. Chodźmy! - pociągnęła go za rękę.
     " O nie...". Wiedział, że na jednym sklepie się nie skończy...

*

     15:30. Natlaia kończyła właśnie malować rzęsy. Wyszła i złapała taksówkę. 
     - Pod ten adres proszę - podała taksówkarzowi karteczkę z nazwą ulicy. 
     - Już się robi panienko! - powiedział, a nawet można by stwierdzić, że wykrzyknął kierowca w dość podeszłym już wieku. Droga zajęła mniej czasu niż myślała. Po pięciu minutach stała już pod ogromnym budynkiem. Jeszcze jedno spojrzenie na karteczkę i już wiedziała pod jaki numer drzwi ma iść. Cieszyła się, że znów zobaczy swojego idola. Miała tyle pytań, których nie zdążyła wcześniej zadać. Gdy weszła do środka, zamurowało ją. Niesamowity - pomyślała. Podeszła do recepcji. 
     - Dzień dobry. Na którym piętrze jest pokój numer 66? 
     - Piętro 6. - odpowiedziała recepcjonistka, nawet nie spoglądając w stronę Natalii.
     Weszła do windy, a razem z nią kilka innych osób. Była tak ogromna, że zmieściłby się tam samochód. Na całe szczęście tylko jedna osoba wysiadała przed nią.
     Poszukiwanie pokoju, ku jej zaskoczeniu, nie zajęło wiele czasu. Po wjechaniu na 6 piętro, jako pierwszy rzucił jej się u oczy. Jednak po kilkakrotnym pukaniu do drzwi, nikt nie otwierał. Po chwili usłyszała szczęknięcie zamka, lecz drzwi obok. W wnętrza wyłonił się Alexis.
     - Witaj. Coś się stało?
     - Nie nic. Przyszłam do Neymara - wypowiedziała te słowa, prawdziwe słowa, ale dla niej nadal były tak bardzo nierzeczywiste... - Jestem Natalia. Podeszła i podała rękę.
     - A tak! Neymar wspominał, że wpadniesz - ujął jej dłoń i pocałował. - Alexis jestem.
     - Tak, wiem. Trudno gdybym Cię nie znała. - uśmiechnęła się.
     - Chodźmy może do mojego pokoju. Neymar powinien nie długo wrócić. - weszli do środka.
     - A wiesz może gdzie jest?
     - Dziś przyleciała do niego dziewczyna - Bruna. Wyszli na kolacje.
     - To może ja nie powinnam im przeszkadzać... Lepiej już pójdę. - odwróciła się i już miała ruszyć w stronę drzwi, gdy poczuła, że Alexis złapał ją za rękę i przyciąga. Straciła równowagę i wpadła na niego. Oparta dłońmi o jego klatkę piersiową czuła się odrobinę niezręcznie i jednocześnie dość przyjemnie. Gdy uświadomiła sobie, że patrzy mu w oczy, szybko stanęła na równe nogi.
     - Przepraszam. - powiedziała ze spuszczonym wzrokiem.
     - To moja wina. Może się czegoś napijesz?
     - Cole poproszę.
     - Już przynoszę droga pani. - ukłonił się i poszedł do barku. Zaczęła się śmiać, co go bardzo ucieszyło, choć nie chciał dać tego po sobie poznać.
     Natlia kończyła pić napój zaserwowany przez Alexisa. Właśnie mijała 20 minuta odkąd przyszła. Przez cały ten czas rozmawiali no i oczywiście, śmiali się. Przy Alexisie nie można się nie śmiać. Potem wymienili się numerami telefonów. Usłyszała dźwięk otwierających się drzwi.
     - Natalia! Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale Bruna przyleciała... - powiedział Ney, stojąc jeszcze w drzwiach.
     - Nie ma sprawy. Alexis się mną zaopiekował - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
     - Świetnie. Na niego zawsze można liczyć. To idziesz do mnie?
     - Pewnie. Chętnie poznam Brunę. - Wstała z kanapy i poszła razem z Juniorem.
     W pokoju czekała na nich Bru. Popijała drinka.
     - Bru, kochanie, to jest moja znajoma - Natlia. - przedstawił Neymar.
     - Cześć - Nat podała rękę , a Bruna odwzajemniła powitanie z uśmiechem. Widać było jednak, że nie był zbyt szczery. - miło Cię poznać.
     - Również. - odparła chłodno biorąc kolejny łyk.
     - Wiesz Neymar... Na mnie już pora.
     - Naprawdę? Oh.. Szkoda... W takim razie choć, odprowadzę Cię.
     Chwilę później znaleźli się już w windzie.
     - Chyba Bruna mnie za bardzo nie lubi...
     - Wydaje Ci się. Ona często ma humory. Przepraszam Cię.
     - Za co?
     - No za dziś... Chciałem spędzić z tobą popołudnie, ale wiesz.. Bruna jest moją dziewczyną i tęskniłem za nią.
     - Nie ma sprawy Juninho. Rozumiem. Poza tym z Alexisem również miło spędziłam czas.
     - Chciałbym co to wynagrodzić. Bruna wyjeżdża jutro rano. Może wybierzemy się na lody?
     - Pewnie. Zadzwoń, to ustalimy o której. A teraz już naprawdę muszę lecieć.
     - Do zobaczenia - powiedział i przytulił ją. Po przyjacielsku, oczywiście... Odwzajemniła a potem wsiadła do taksówki.
   
*

Kilka dni temu Natlia myślała, że spotkanie Neymara, było wydarzeniem jednorazowym - czymś, co się więcej nie powtórzy. Mimo, że to był najszczęśliwszy dzień w jej życiu, nierealne wydawało się, aby coś takiego zdarzyło się jeszcze raz, a co dopiero dwa czy więcej. Teraz, gdy myślała o tym, że wróciła właśnie od niego, tamte myśli nie miały sensu. Widocznie to było możliwe. 3 razy widziała się ze swoim idolem, dał jej koszulkę z pierwszego meczu i swój numer telefonu. Powinna się cieszyć, a nie martwić. Bo czym tu się martwić? A jednak.. Wcześniej żyła jak każdy inny fan. Dowiadywała się nowych informacji o nim przez internet, słuchała jego głosu na filmikach, widziała zdjęcia. Przez te kilka dni zdołała zobaczyć go i usłyszeć jego głos na żywo, w dodatku zwracający się do niej. Ale co będzie potem? Czy ona będzie potrafiła nadal uśmiechać się do zdjęć, skoro wcześniej mogła uśmiechać się do niego osobiście? Bała się, że po tym spotkaniu to wszystko się skończy. Ale myliła się. To nie był koniec. To był dopiero początek...

____________________________________________
"To, co zdarzyło się raz, może nie powtórzyć się nigdy więcej, lecz to co zdarzyło się dwa razy, zdarzy się po raz trzeci." ♥

sobota, 28 czerwca 2014

#Mundial #Jest #Nasz #♥!


"Que Deus nos abencoe e nos proteja" ~ Neymar da Silva Santos Junior. ♥




Jeszcze nigdy w życiu nie płakałam tak bardzo ze szczęścia...Chcę zobaczyć ich radość, uśmiechy na ich twarzach, łzy szczęścia spływające po ich polikach, gdy będą podnosić Puchar Świata. Niczego bardziej nie pragnę... Niech Bóg trzyma ich w swojej opiece. ♥





Kocham ich najmocniej na świecie! Za wiarę. Za niesamowicie ogromną miłość do ojczyzny. Za tę motywację, którą przekazują sobie nawzajem. Za to, że nie obwiniają się wzajemnie za błędy, tylko wspierają, gdy jest ciężko. ONI ZAWSZE BĘDĄ ZE SOBĄ I DLA SIEBIE...♥!






Julio. Najwspanialszy bramkarz! 



Moi bohaterzy. Kocham mocno. ♥!!!




VAMOS BRASIL! ♥




poniedziałek, 2 czerwca 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.9]

Część 9.


30 sierpnia 2013

   To już dziś. Dziś jest ten dzień. Barca - Lechia. Serce Wiktorii od samego rano waliło jak oszalałe. Czym bliżej godziny meczu, tym uderzenia i ból brzucha się nasilał. 
   Wstała już o szóstej rano, upewniła się, czy wszystko gotowe i zeszła na śniadanie. Piętnaście minut później była z powrotem w pokoju. Nie mając co robić złapała do ręki telefon, aby zadzwonić do przyjaciół, jednak po chwili namysłu odłożyła go. "Opowiem im wszystko po powrocie" - pomyślała.
     Czas wlókł się jak nigdy. O 19:30 uszykowana i gotowa siedziała z rodzicami w samochodzie, będąc w drodze na stadion. Czarne rurki, bordowe Vans'y i oczywiście koszulka FCB. "Jest idealnie." Włosy rozpuściła, jednak podczas jazdy ostatecznie spięła w kok, ponieważ było jej za gorąco. Piętnaście minut później byli na miejscu. Od razu po zaparkowaniu wysiadła i ruszyła w stronę stoiska z rzeczami FC Barcelony.
     - Tu jest jak w raju... - szepnęła cicho pod nosem, otwierając drzwi .
    Pełno tu było wszystkiego. Wszystkiego związanego z Barcą, rzecz jasna. Chwile później stali już obok niej jej rodzice.
     Kupiła dwie bransoletki: Jedną z napisem "Barca ♥" , a drugą z napisem "Neymar Jr. ♥" Obie w kolorach bordowo-granatowych.
     25 minut przed meczem Wiktoria siedziała już na krzesełku stadionu Lechii Gdańsk. Jej mama siedziała po jej prawej, a tata obok mamy. W końcu wszyscy wyszli na murawę. Zobaczyć zawodników Barcy na żywo - bezcenne! Serce chciało pęknąć jej ze szczęścia. Kątem oka zauważyła również Neymara siadającego na ławce.
     Mieli genialne miejsca. Pierwszy rząd, blisko ławki rezerwowej. I to akurat FC Barcelony! Czy mogło być lepiej?
     Pierwszego gola strzeliła Lechia, lecz już 10 minut później Barce wyrównała. Po zakończeniu pierwszej połowy, zobaczyła Neymara schodzącego do szatni. Przechodził dość blisko, ale chyba jej nie zauważył. Zamyślony i chyba odrobinę rozczarowany szedł przed siebie.
     Z niecierpliwością czekała na drugą połowę. Miło było patrzeć na uśmiech na twarzy Neymara. Jednak malowało się na niej także rozczarowanie. Tak wiele o nim wiedziała... Mogła spokojnie stwierdzić, że najchętniej wszedłby na boisko już od pierwszej minuty.
   Zaczęła się druga połowa. Neymar nadal siedział na ławce, a drużyny starały się o wygraną. Trener dokonywał wielu zmian, z racji, że był to mecz towarzyski. Na takich zawsze sprawdzano młode talenty.
   Patrząc na Juninho, Wiktorii chciało się śmiać. Gdy szkoleniowiec spoglądał w jego stronę, Ney wykorzystywał okazję i z miną smutnego szczeniaczka sugerował zmianę. To było takie słodkie! Zresztą, jak cały Neymar.
     Wreszcie nadszedł ten moment. Neymar zakończył rozgrzewkę i stanął przy bocznej linii boiska , tuż obok sędziego, który właśnie podnosił tablice, aby zmienić zawodnika. Ney wszedł na boisko! Nareszcie! Tak długo na to czekała. Widziała jak się niecierpliwił. To była niezwykła, niezapomniana chwila. Poczuła zdenerwowanie w swoim żołądku. Biło ono także od Neymara. Nie trzeba było być znawcą, aby to stwierdzić. Chciał wypaść jak najlepiej - cały Neymar.




     Mecz zakończył się remisem 2:2. Neymar od czasu wejścia na boisko, był cały czas faulowany. Bali się go. Go i jego talentu. Nie mógł zrobić nawet kroku z piłką, bo już był agresywnie atakowany. Wiktoria kipiała za złości. "Nie mają prawa go tak poniewierać!"... Gdy Neymar kulił się na murawie z bólu, miała łzy w oczach. Bolało ją to. Może nie tak bardzo jak jego, ale bolało.
     Ostatni gwizdek sędziego. Piłkarze wymieniali się koszulkami i zmierzali ku szatniom. Neymar i Dani szli pomału i śmieli się , mówiąc coś do siebie. "NEYMAR, NEYMAR, NEYMAR!!!" - krzyczała publiczność.
Wiktoria pomyślała, że co jej szkodzi i również krzyknęła.
     - Neymar! - z uśmiechem wykrzyknęła , gdy ten przechodził dość blisko.
     Neymar niespodziewanie podniósł głowę i wbił w nią wzrok. Po kilku sekundach na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Poleciał do sędziego, zdjął koszulkę. Gdy dziewczyna zauważyła, że piłkarz rusza w jej stronę, nie mogła złapać tchu. Czyżby ją rozpoznał?

*

     Ludzie często wykrzykiwali jego imię. Na stadionach, na ulicach, w sklepach , w telewizji, w domu... Nie wiedział czemu akurat ten głos zmusił go do podniesienia głowy. To był w pewnym sensie mimowolny odruch. Taki impuls. Ale gdy już ją uniósł, nie żałował. To była ona. Fanka spotkana na ulicy. To magnetyczne spojrzenie... Wszędzie by je rozpoznał! Nie powiedziała mu , że będzie. Mógł się domyślić. Nie zrobił tego, ale to nie zmienia faktu, że teraz, z uśmiechem na twarzy szedł do sędziego po długopis. Zanim się odwrócił, pomyślał. A jak ona sobie już poszła? Chwilowy stres, obrót na pięcie i ulga, ponieważ nadal tam była. Stała. Czekała, jakby wiedziała co ma zamiar zrobić. Zdawał sobie sprawę, że wie o nim wiele, ale chyba nie aż tak wiele, żeby przewidywać jego zachowania. A może...
   Gdy wręczał jej koszulę, zauważył łzy w jej oczach. Próbowała je stłumić, jakby ich w ogóle nie było. Ale były. I to z jego powodu. Wiele razu widywał fanów płaczących na jego widok. "Przecież ja jestem zwykłym człowiekiem" - mówił sobie w głowie.
   Wręczył jej koszulkę i szepnął jej do ucha:
   - Proszę, w hotelu odwróć ją na lewą stronę i zobacz co tam jest. Ale w hotelu. Obiecujesz?
   - Obiecuję. -odpowiedziała.




   Po drodze do hotelu kusiło ją oby odwrócić koszulkę i sprawdzić co tam jest. Ale obiecała. Przyrzekła, że sprawdzi to dopiero w hotelu. A ona zawsze dotrzymuje obietnic.
Stwierdziła, że zobaczy co tam jest, dopiero jutro.
   Rano usiadła na łóżku i zastanawiała się, co tam może być. Z przodu koszulki był już jeden podpis Juninha , ale to co? "Pewnie drugi, ale tym razem z dedykacją , czy coś...". Dłużej już nie wytrzymała i odwróciła koszulkę na drugą stronę, aby odczytać napis. "Bo to  pewnością był napis" - zastanawiała się już w samochodzie. Miała dużo wersji, co to mogło być, lecz tego co tam naprawdę było napisane, nigdy, przenigdy by się nie spodziewała...





_______________________________________
Rozdział dla Kamili. <3
Kocham mocno! :*

piątek, 2 maja 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.8.]

Część 8


29 sierpnia 2013

     Plan snu do obiadu pokrzyżował tata Wiktorii, budząc ją o 9:00. Wstała, ubrała się i zgodnie z obietnicą, nie wspomniała tacie o tym, że mama uświadomiła ją o niespodziance. 
     - Gdzie jedziemy? - zapytała. 
     - Nie długo się przekonasz.
     Wsiedli do samochodu i kilka minut później znaleźli się pod wielkim budynkiem. 
     - To jest oceanarium. - poinformował 
     - Jakie ogromne! - zawołała mama i spojrzała na mnie. - Chyba będzie ciekawie. 
     Wchodząc do środka nie spodziewała się takiego widoku. Sufit nie przypominał przeciętnego. Był niesamowity. Szklany, wypełniony wodą. Przez szkło było widać ryby, rekini i inne zwierzęta morskie, przepływające właśnie tamtędy. Tata zakupił wejściówki i poszli dalej. Nurkowie pływali z rekinami, a one zachowywały się tak, jakby nigdy nic.
     Mimo ciekawego widoku, Wiktoria myślała o wtorkowym meczu. Nie mogła się już doczekać. Poza tym od spotkania z Neymarem wciąż o nim myślała. Czasem nawet wydawało jej się, że go znów widziała. "Matko. Chyba jestem stuknięta." pomyślała.
     Do domu wrócili dopiero wieczorem. Wzięła długą, odprężającą kąpiel, przebrała się w piżamy i włączyła laptopa. Fb, instagram, twitter. Same nudy. Położyła się więc i rozmyślała.
     Kilka godzin później oczy same jej się już zamykały. Spojrzała na koszulkę. "Jutrzejszy dzień będzie wyjątkowy" - pomyślała i zasnęła.

 __________________________________________________________________
   
Krótko, wiem. :(.
Zapraszam na następny rozdział!<3 .
To będzie tak jakby "przełomowy" rozdział. :D xd
Tak czy inaczej - ZAPRASZAM! <3!

sobota, 26 kwietnia 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.7.]

Część 7.


27 lipiec 2013


     Po tym jakże interesującym spotkaniu wróciła do domu i położyła się na łóżku. Było chwile przed 23. Próbowała zasnąć , ale bezskutecznie. "Neymar. Spotkałam Neymara." - te słowa wciąż chodziły jej po głowie. Mimo, że milczała, to od środka rozpierała ją niewyobrażalna radość. Rozmyślanie i ciszę przerwała mama, która właśnie weszła do jej pokoju.
     - Hej kotku. Czemu jeszcze nie śpisz?
     - Nie mogę zasnąć.
     - Coś się stało?
     - Tak. Nie. Sama już nie wiem... Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
     - Możesz jaśniej?
     - Dziś, jak wyszłam na miasto to kupiłam lody w budce z lodami. I pisząc smsa ktoś na mnie wpadł, a lody wylądowały na mojej koszulce.
     - I co tu jest powodem do szczęścia, bo nie rozumiem?
     - Sęk w tym, kto na mnie wpadł. To był Neymar mamo. - kobieta otwarła szeroko oczy. Po jej minie było widać, że jest zakłopotana. - Tak. Ten Neymar. Neymar da Silva Santos Junior. Człowiek, którego podziwiam od 5 lat. Gracz klubu FC Barcelona, którego debiutem będzie wtorkowy mecz. Mój idol.
     - I co zrobiłaś?
     - On przeprosił w języku Hiszpańskim, więc ja odpowiedziałam. Gdy podniosłam wzrok i zobaczyłam te nieziemskie oczy, zalała mnie fala emocji. Naprawdę niewyobrażalne przeżycie. - opowiedziała mamie wszystko ze szczegółami i pokazała zdjęcia.
     - Cieszę się razem z tobą kochanie. A teraz idź proszę spać. Jutro tata ma zamiar zrobić nam jakąś niespodziankę, ale nie mów mu, że ci powiedziałam. Miałam trzymać buzię na kłódkę. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Wiktoria nadal leżała, nie mogąc zmrużyć oka.




     Neymar zrobił sobie i Dani'emu herbatę. Mimo dość późnej pory, oni dopiero skończyli grać na playstation.
     - Dziś przytrafiła mi się ciekawa sytuacja.
     - Mianowicie?
     - Szedłem ulicą i potrąciłem pewną dziewczynę. Jadła loda, który przeze mnie wylądował na jej bluzce.
     - Hahaha. Biedna dziewczyna... I co było dalej? Zaczęła krzyczeć i zlecieli się ludzie?
     - Nie. Na szczęście zdążyłem zatkać jej usta, zanim krzyknęła. W rekompensacie zaprosiłem ją na jeszcze jedne lody. Mimo, że nie rozmawialiśmy długo, to dostrzegłem w niej coś interesującego. Uświadomiła mi, że jest moją fanką, a gdy zapytałem dlaczego została akurat Neymarzete, wypowiedziała słowa, które spowodowały dziwne uczycie w moim żołądku. Powiedziała, że jest Neyamarzete, ponieważ wie, że choćby cały świat się od niej odwrócił, to jest pewna, że ja nigdy się nie odwrócę. Powiedziała też, że jestem dla niej wzorem. Wzruszyła mnie. To mocne słowa.
     - Prawdziwa fanka.
     - Nie mogę przestać o niej myśleć. Jej słowa... One cały czas siedzą mi w głowie.
     - A co słychać u Bruny?- uśmiechnął się szeroko.
     - Nie wiem. Jutro wieczorem mam do niej dzwonić.
     - Brakuje Ci jej?
     - Co za pytanie? Oczywiście, że tak. Trochę trudno utrzymać związek, gdy twoja partnerka jest na drugim końcu świata, ale staramy się.
     - Ahhhhh... Zrobiłem się zmęczony. Chłopaki już pewnie smacznie śpią... Wezmę z nich przykład.
     - Ja też już idę się położyć. Jutro trening.
     Chwilę później obaj leżeli już w swoich łóżkach.
     - Dobranoc Dani.
     - Dobranoc Juninho.

piątek, 25 kwietnia 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.6.]


Część 6.



27 lipca 2013- kontynuacja


Wszędzie rozpoznałaby te oczy. Cudowne, bursztynowe oczęta...
- O mój Boże... Ty... NEYMAR?!
- Ciiiii, bo ludzie się zlecą. - wyszeptał. Teraz mówił po Portugalsku, więc odpowiadała w tym samym języku. 
Chciała krzyknąć, ale on zatknął jej usta swoją ręką i przyciągnął do siebie.
- Już dobrze... Nie będziesz krzyczeć? - pokiwała głową, a on zabrał rękę z jej twarzy.
- Nie wierzę... Ty jesteś Neymar! 
- A dokładnie Neymar Junior - powiedział i wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Wesz... Przepraszam Cię za tę koszulkę. Nie chciałem, po prosu się zagapiłem i.... Hej! Czemu płaczesz? - zauważył, że w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie mogę uwierzyć... To przecież TY! - powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza szczęścia. Neymar otarł ją delikatnie.
- Tak, to ja. Ale.. To nic niezwykłego. To po prostu ja. 
- Nie po prostu. - uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Były równie wspaniałe jak na zdjęciach. A nawet jeszcze wspanialsze. - Nie wyobrażasz sobie jaka jestem szczęśliwa. Jesteś moim idolem. Zawsze marzyłam, żeby cię zobaczyć, dotknąć, porozmawiać z tobą... A teraz jesteś tu, stoisz przede mną. To jest jak sen. Nie chce się budzić.
- To nie sen. - Chwycił jej rękę i położył na swojej piersi. - Czujesz to? To moje serce. Nie jestem duchem sennym. Jestem człowiekiem, który chciałby wynagrodzić Ci pobrudzoną bluzkę. - uśmiechnął się przyjaźnie. 
- Wydaje mi się, że powinieneś. - odwzajemniła uśmiech.
- Chyba zaproszenie Cię na lody byłoby co najmniej niestosowne. 
- Nie, dlaczego? Ja bardzo lubię lody, a tego mojego niestety nie zdołałam dokończyć.
- No to chodźmy. 
Kawałek dalej znajdowała się lodziarnia. Stwierdziła, że lepiej, aby ona złożyła zamówienie, bo gdyby zrobił to Neymar, mogliby narazić się na zbyt duże zainteresowanie. Dla obojga wzięła truskawkowe desery lodowe w pucharkach. Jedli rozmawiając. Zapytał ją ile czasu jest Neymarzete i dlaczego nią jest. Jej odpowiedz go wzruszyła, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Mogłabym zrobić sobie z tobą zdjęcie? 
- Oczywiście. - wyciągnęła telefon i zrobiła kilka wspólnych zdjęć. 
- Dziękuję. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Marzenia się spełniają
- Tak. Jestem tego przykładem... Wiesz, ja już muszę lecieć. 
- Żegnaj Neymar. - powiedziała i przytuliła go. Biło od niego ciepło. Słyszała bicie jego serca i zapach perfum Playboya. "Niech to się nigdy nie kończy". 
Gdy wychodził czuł na sobie jej wzrok. W pewnej chwili przystanął i obrócił się. Stała przy barze i rozmawiała z kelnerką. "Nigdy Cię nie zapomnę" - pomyślał i odszedł

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.5.]

OD TERAZ OPOWIADANIA BĘDĄ PISANE W TROCHĘ INNY SPOSÓB. :3


Część 5.



26/27 lipca 2013
           
Wiktoria siedziała na kanapie w salonie i czytała książkę. Odłożyła ją po chwili i poszła pakować rzeczy. Jutro z samego rana miała jechać z rodzicami do Gdańska. Już od tygodnia nalegała, żeby zarezerwowali hotel wcześniej. Okazało się jednak, że oni zrobili to jeszcze przed jej urodzinami. Mieli wyjechać o 7:00 rano , aby na 12:00 - 14:00 zameldować się w hotelu.
Przejrzała wszystkie rzeczy i myślała, co byłoby jeszcze potrzebne.
- A no tak! Zapomniałabym o koszulce…
Chciała założyć ją na mecz, ponieważ miała ogromne znaczenie sentymentalne. Oprócz cyfry 11 było tam też jej imię. Nie chciała napisu „Neymar Jr.”, który zawsze umieszczany jest na koszulkach z tym numerem. „Wiktoria” komponowało się z tą cyfrą  i d e a l n i e
Następnego dnia była na nogach już o 5:30. Ubrała zwiewną sukienkę, zrobiła lekki makijaż i założyła swoje ulubione okulary przeciwsłoneczne. Na dworze wszystko było takie… beztroskie. Ćwierkające ptaki, świeże powietrze oraz urzekające swymi kolorami i zapachami kwiaty. Kochała kwiaty. Były odzwierciedleniem doskonałości… „Żegnajcie kwiaty” – pomyślała wsiadając do samochodu.
    Droga była spokojna. Od razu po wyruszeniu wzięła się za naukę. Może wydawać się to dziwne. – W wakacje się uczyć? – Ale ona lubiła to. Kochała powtarzać słówka z Hiszpańskiego. Od 1 klasy podstawówki miała Hiszpański w szkole i szło jej dobrze. Nawet bardzo dobrze. W 4 klasie wzięła rozszerzenie z tego cudownego języka. Teraz umie 2 razy więcej niż jej rówieśnicy. Dodatkowo od 4 lat uczy się portugalskiego. Przychodzi jej to dość łatwo, ponieważ te dwa języki – Hiszpański i Portugalski – są do siebie podobne. Jeszcze nie miała okazji jechać do Hiszpanii, ale miała zamiar w końcu to zrobić. Mama zawsze śmieje się z niej, gdy ta rozmawia ze swoją kuzynka przez telefon.
Kinga – 28-letnia kuzynka Wiktorii, która od 8 lat mieszka w Hiszpanii. Ma męża – Diego oraz przesłodką córeczkę Mie.
Ahhh Mia… Urocza, słodka i kochana księżniczka. Wyglądem przypomina porcelanową laleczkę. Ma dopiero 4 lata, a zachowuję się czasami jak wytworna dama. A jej oczy? Najcudowniejsze paczydła jakie kiedykolwiek widział świat. Na zewnątrz kryształowo błękitne, które czym bliżej źrenicy, są coraz to ciemniejsze.
   Oczywiście mogły równie dobrze rozmawiać po Polsku, ale po co? W taki sposób Wiktoria tylko pielęgnowała swój Hiszpański.
    O 13:30 byli pod hotelem. Zamówione miejsce parkingowe czekało. Na ulicach roiło się od ludzi. Jak mrówki biegające tam i powrotem…
Budynek był OGROMNY. W głównym holu umieszczono telewizor plazmowy. Jedna z kanap stała naprzeciw telewizora, a dwie pozostałe prostopadle do niej, a równolegle do siebie. Pośrodku postawiono stolik do kawy. Recepcjonista uśmiechnął się i zapytał:
- W czym mogę służyć?
- Mamy zarezerwowany pokój na 2 tygodnie.
- Nazwisko?
    Kobieta załatwiała sprawy związane z tymczasowym mieszkaniem w hotelu, a Wiktoria z tatą wyciągali walizki z samochodu.
     - Jestem głodna.
     - Powiem Ci, że ja też. Jak zaniesiemy to do pokoju, to czegoś poszukamy.
     Była zachwycona tym miejscem. Hotel mieścił się niedaleko stadionu. Z okna jej pokoju było widać jego fragment. Pokój też był genialny. Błękitne ściany, dwuosobowe łóżko, toaletka i wielka szafa. Można było poczuć się tu jak w domu. Jej rodzice mieli równie fenomenalny apartament, bo inaczej nie można było go nazwać.
    Gdy ubrania wisiały już w szafie, a kosmetyki stały na toaletce Wiktoria zjechała windą do holu. Rodzice już czekali. Celem wyjścia był wspólny obiad.
     - Na co masz ochotę?
     - Na pizzę! – odpowiedziała.
     - A może chociaż raz zjadłabyś na mieście coś innego niż pizza? - mama spojrzała na nią i  już wiedziała, że z pizzy nici. – Tam jest jakaś restauracja. – dodała i wskazała wzrokiem niewielki budynek z czerwonych cegieł.
Weszli do środka. Nie było wielkiego ruchu. Zaledwie kilka osób siedzących przy stolikach. Usiedli, a kelnerka przyszła 2 minuty później, aby odebrać zamówienie.
- Idziemy gdzieś jeszcze?
- Nie dziś. Chce wrócić do hotelu i odpocząć. Droga mnie wykończyła…
- Ja chyba przejdę się po okolicy. Ale to dopiero wieczorem. – rzuciła, przeglądając ulotkę leżącą obok
     - Masz zamiar zwiedzić jakieś konkretne miejsca? 
     - Nie. Po prostu spacer. Takie... zapoznanie z okolicą.
     - Zapoznanie z okolicą? A może raczej zapoznanie ze sklepami? – spojrzał na nią.
 - A to nie to samo? – ojciec uśmiechnął się delikatnie na jej słowa, odbierając talerze od kelnerki, która właśnie przyniosła zamówienie.
     Zjedli w ciszy i spokoju (aż dziwne) , a następnie wyszli z restauracji i wrócili do pokojów. „Zdrzemnę się tylko chwilę” – pomyślała i zasnęła.
    Obudziło ją trąbienie samochodu dochodzące zza okna. Przeciągnęła się i spojrzała na zegarek. 17:10. „Ok. Chyba pora na zwiedzanie…” Ogarnęła się odrobinę i o wpół do szóstej wychodziła z pokoju, gdy natknęła się na tatę.
     - O, tato! Jak dobrze cie widzieć. Dasz mi trochę pieniędzy?
     - Ahh… Ile chcesz?
     - 50 zł? Proszeeeee.
     - Masz.
     - Hej, hej. Co się mówi? – uśmiechnął się.
     - Dziękuję najukochańszy tatusiu. – powiedziała i przytuliła go.
     - Starczyłoby po prostu „dziękuję”, ale to było bardzo miłe. – pocałował ją             w czoło i odszedł.
      Idąc chodnikiem spoglądała to w prawo, to w lewo, czy nie ma żadnych ciekawych sklepów. Jej uwagę przykuł duży bilbord z napisem „LODY” .
      „Jak to się dobrze składa!” – powiedziała sobie w myślach i podeszła do budki z lodami.
     - Dzień dobry. Czego sobie panienka życzy?
     - Dwie kulki śmietankowe proszę.
     - Proszę. – podała jej rożka z kulkami. – To będzie razem 4 złote.
Dała jej pieniądze i wyciągnęła telefon. Dostała sms od Adama. Pytał jak się ma itp. Odpisywała mu jedząc loda, gdy nagle poczuła chłód. Spojrzała w dół i zobaczyła lody na swoim dekolcie.
     - Przepraszam – ktoś powiedział po Hiszpańsku.
     - Nic się nie stało – odpowiedziała w tym samym języku.
   Obydwoje równocześnie podnieśli wzrok, a ich spojrzenia się spotkały. Gdy zobaczyła te oczy, już wiedziała…

_______________________________________

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA <3

Następna część wkrótce. :)

poniedziałek, 17 marca 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.4.]

Część 4.


- Niestety. Jechała ze swoim bratem samochodem i mieli wypadek. – brzmiała, jakby sama nie wierzyła w to co właśnie mówi. Jej głos był taki.. Nijaki. Jak nigdy. Z reguły była nadmiernie pogodną osobą.
- Nie mogę uwierzyć… Co z nią?
    Widziałam twarze moich przyjaciół. Malował się na nich niepokój. Nie byli do końca świadomi tego co ode mnie usłyszą. Pewnie nie uwierzą. Sama nie mogę tego pojąc, choć usłyszałam to od jak najbardziej wiarygodnych źródeł.
- Jest w szpitalu. Właśnie tam zajechałam i czekam aby udzielono mi dalszych informacji.
      Podała mi adres szpitala i piętro, na którym się znajduje.
- Zaraz tam będziemy.
      Pośpiesznie odłożyłam telefon i rzuciłam krótko:
- Ubierajcie się. Musimy jak najszybciej dotrzeć do szpitala.
- Ale dlaczego? Co się stało? – wypowiadając te słowa Ola spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami, w których z łatwością dało się zauważyć niepokój.
- Klaudia i jej brat mieli wypadek.

*

    Dwie minuty później wyjeżdżaliśmy już z podjazdu. Mama nie pytała nawet co się stało. Powiedziałam tylko „Klaudia jest w szpitalu” a ona wiedziała co ma robić.
      W samochodzie była głucha cisza. Nikt nie pytał jak to się stało, gdzie, kiedy i co z nimi. Pewnie się bali. Bali się odpowiedzi.
    W szpitalu było mnóstwo ludzi. Nie lubie szpitali. Nie lubię zapachu szpitala. Pachnie tu śmiercią i chorobą. To odrażające.
    Zauważyłam stojącą nieopodal mamę Klaudii. Podeszłam do niej i zaczęłam ją wypytywać.
- Co z Klaudią?
- Z nią jest wszystko dobrze.
- A jej brat?
- Ma złamaną rękę i wstrząs mózgu.

*

     Kilka dni później Klaudia wyszła ze szpitala. Czuła się już lepiej, jednak częściej niż przedtem miewała zawroty głowy. Jej brat również czuł się dobrze. 
__________________________________________________________________________

Przepraszam, że dziś tak mało ale boli mnie głowa i wgl nie mam pomysłu. Część 5. raczej jutro nie będzie gotowa. Ale w najbliższym czasie ją napisze. ;)

niedziela, 16 marca 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.3.]

Część 3.


- Wczoraj spotkałam Kasie. Powiedziała mi, że słyszała od ciebie dużo ciekawych rzeczy na mój temat. Nie wierze. Jak ty mogłaś tak o mnie nakłamać?!
- Ale przecież ja z nią nie rozmawiam. Nie lubimy się. Jest fałszywa. Nigdy w życiu bym nic złego o tobie nie powiedziała. Jesteś moją przyjaciółką.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Ehh.. No dobrze. Przepraszam.
- Przyjedziesz dziś?
- Ok. Jeszcze muszę ci coś kupić.
- Nie musisz mi dawać prezentu. Wystarczy że będziesz.
- I tak ci coś kupie. Do zobaczenia.
- Pa. – pożegnałam się i pobiegłam wziąć prysznic.
          Zdążyłam się przygotować, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam ujrzałam stojących w progu Olę i Adama. Chwilę po nich dołączyła Julia. Usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy, czekając za Klaudią.
         Klaudia jest dla mnie jak siostra. Poznałam ją jako pierwszą. Przyjaźnimy się już od ponad 10 lat. Z Olą, Julią i Adamem od 4, jednak wszystkich ich tak samo mocno kocham.
- Zgadnijcie jaki prezent zrobili mi rodzice.
- Ja nie mam pojęcia, a wy? – odpowiada pierwszy Adam.
- Szczerze mówiąc, to po twoich rodzicach się można wszystkiego spodziewać.
- Ja też nie mam pomysłu. Zresztą Ola ma racje. Więc… Co to takiego?
- Tak się składa że moi najukochańsi na świecie rodzice sprawili mi prezent, jakiego nigdy bym się nie spodziewała.
         Wstałam i wyjęłam bilet z szuflady, a potem pokazałam przyjaciołom. Siedzieli jak wmurowani. Nie dziwie im się. Zareagowałam tak samo.
- Czy to jest…
- Tak. To bilet na mecz Fc Barcelona – Lechia Gdańsk.
- To chyba najlepszy prezent pod słońcem!
- Nie chyba, tylko na pewno!
- Zdaję sobie z tego sprawę. Jak ja kocham moich rodziców! ♥
- Ej, mam sprawę. Zgarnij dla nas autografy od któregoś z piłkarzy.
- Jeśli w ogóle uda mi się do nich zbliżyć to będzie cud. Cieszę się, że przynajmniej obejrzę mecz w wykonaniu Barcy. A w dodatku to będzie debiut Neymara.
        Śmialiśmy się i rozmawialiśmy dalej, marząc jakby to było zagrać z którymś z piłkarzy Barcelony. Dużo rzeczy nas łączyło, ale chyba najlepszym wspólnym tematem była Barca i piłka nożna. Coś co kochaliśmy nad życie.
- Wiecie co.. Może ja zadzwonię do Klaudii? Rozmawiałam z nią dziś i mówiła, że przyjdzie. Nie wspominała też, że się spóźni.
- Dobry pomysł nie ma jej już od ponad godziny.
       Gdy wzięłam do ręki telefon i już miałam wybrać numer telefon zaczął wibrować. Dzwoni mama Klaudii.
- Halo?
- Wiktoria? Czy to ty?
- Tak proszę pani. Coś się stało? Właśnie miałam do pani dzwonić i zapytać czemu Klaudii jeszcze nie ma, bo… Halo? Jest tam pani?
- Tak, tak, jestem.
        Miała roztrzęsiony i zachrypnięty głos.
- Płacze pani? Dlaczego?
- Klaudia… Klaudia miała wypadek…
- Co takiego?!...

sobota, 15 marca 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.2.]



Część 2.



Stanęłam w bezruchu i przyglądałam się temu, co trzymałam właśnie w dłoni. Miałam łzy w oczach.
- Mamo, tato. Bardzo wam dziękuję. Nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę!
- Wiemy, że marzyłaś o tym. Nie musisz nam dziękować. Jednak pamiętaj, że jedziemy tam z tobą.
      To był bilet. Bilet z datą 30/07/2013. Bilet na mecz Fc Barcelona – Lechia Gdańsk… Nie wierzyłam w to co widziałam. Taki zwykły , mały przedmiot , jakim był ten oto bilet, sprawił że moje marzenia zaczynały się spełniać…
       Następnego dnia obudziłam się w dobrym humorze. Odliczałam dni i godziny do tego jakże wspaniałego wydarzenia. Dla mnie Barcelona nigdy nie była zwykłym klubem, a Neymar zwykłym piłkarzem. Klub który pokochałam przed laty nadal zajmował ważne miejsce w moim sercu, a teraz miał stać się jeszcze bardziej niezwykły. Dlaczego? Dlatego, że mój idol, osoba, która jest dla mnie wzorem, ktoś, bez którego nie wyobrażam sobie już teraz życia  ma zacząć stwarzać nową historię razem z Messim, Pique, Alexisem, Pedro oraz wszystkimi innymi piłkarzami Fc Barcelony.
Jestem dumna z Neymara. Pracował ciężko, aż w końcu trafił do najlepszego klubu świata.
A to, że miał dopiero 21 lat utwierdziło chyba większość ludzi w tym, że to będzie legenda godna stanąć u boku Pele. Byłam pewna, że to początek zupełnie nowego rozdziału Fc Barcelony z „Tatą” Martino na czele.
           Zjadłam śniadanie i  wzięłam się za książkę, jednak miałam w głowie za dużo myśli.. Położyłam się więc na łóżku i przyglądałam koszulce, którą dostałam od Magdy. Bordowo-granatowa koszulka z herbem Barcy i numerem 11, którą miałam założyć na mecz. To nie moja pierwsza koszulka z Fc Barcelony, ponieważ mam jeszcze z numerami 10, 4 i 8 ale ta była wyjątkowa.
           Około godziny 14:00 poszłam na spacer. Jak zwykle skończyło się to tym, że po 10 minutach grałam z kolegami i koleżankami w piłkę. Do domu wróciłam krótko po 18:00.
           Zjadłam kolacje, wykąpałam się, włączyłam laptopa i zaczęłam zapraszać koleżanki na urodziny. Nie lubię tłumów, dlatego zaprosiłam tylko moich przyjaciół: Klaudię, Olę, Julię i Adama. Byłam ciekawa jakie zrobią miny, gdy im powiem o prezencie od rodziców…

*

         Dziś ma odbyć się moja impreza urodzinowa. Wszystko jest już przygotowane. Teraz trzeba tylko czekać na gości.
            Usłyszałam telefon. Dostałam SMS od Klaudii. Jego treść brzmiała tak:

„Wiesz co, nie spodziewałam się tego po Tobie.
Nie jestem pewna czy chce się z Tobą przyjaźnić.
Wybacz mi, ale po tym co się stało nie przyjadę dziś."

            W tym momencie odebrało mi mowę. Zupełnie nie wiedziałam o co jej chodzi. Szybko wybrałam jej numer i zadzwoniłam. Ucieszyłam się gdy usłyszałam jej głoś w słuchawce.
- Tak słucham?
- Klaudia? To ja Wiktoria.
- Czego chcesz?
- Chciałam zapytać o co chodzi w tym SMS-ie który dostałam od ciebie.
- Nie udawaj, że nie wiesz.
- No nie wiem. Nie mam pojęcia. Mogłabyś mi to wyjaśnić?
- Dobrze No więc tak...

Koniec części 2.



Część 3. już wkrótce! Zapraszam! :)

piątek, 14 marca 2014

Neymar Jr. - Moja historia [Cz.1.]


Neymar Jr. - Moja historia. 


Część 1.


Był piękny, ciepły dzień. Jak zwykle o tej porze przeglądałam Internet. Po głowie chodził mi mecz Fc Barcelona – Lechia Gdańsk, który miał odbyć się już niedługo oraz to, że jutro ostatni dzień szkoły. Jutro miałam kończyć klasę 3 gimnazjum i jednocześnie obchodzić 16 urodziny.
Następnego dnia wstałam wcześnie, aby zdążyć się wyszykować. Zakończenie drugich klas to nie byle co. Musiałam jakoś wyglądać.


*


         Odetchnęłam z ulgą, gdy uroczystość dobiegła końca, a ja mogłam uspokoić nerwy w aucie. Serce nadal mocno biło mi ze stresu. To był koniec. Koniec roku szkolnego, koniec nauki, koniec gimnazjum. Kolejne wakacje zapowiadały się ciekawie, ale nie spodziewałam się, że aż tak ciekawie…
        Gdy weszłam do domu czekał na mnie już tata razem z moją kuzynką. Mieli na głowach czapeczki urodzinowe. I nagle mnie olśniło -  przecież to moje święto!
      Czekałam aż skończą odśpiewywać „Sto lat”. Potem złożyli mi życzenia i zabraliśmy się za tort z cukierni. Tak to bywa jak twoja mama nie umie piec…
          Kuzynka miała dziś u mnie nocować, więc poszłam do pokoju trochę ogarnąć.
         Mój pokój jest całkowicie zaprojektowany przeze mnie. Błękitne ściany naprawdę dobrze współgrają z dodatkami z Fc Barcelony. Rzeczą z której jestem najbardziej dumna jest wielki znak nieskończoności na ścianie. To nie jest jednak byle jaki znak. Jest on połączony z napisem „NEYMAR” . Nie wyobrażam sobie mojego pokoju bez niego.
W pewnej chwili usłyszałam głos mamy wołający moje imię. Zbiegłam na dół i znów ten sam obrazek – mama , tata i kuzynka stojący obok siebie z irytującymi uśmiechami.
- Mamy dla ciebie niespodzianki. Chyba nie myślałaś, że obejdzie się bez prezentów. – mówi mama.
- To jest wyjątkowy czas dla ciebie, dla tego też, prezent będzie równie wyjątkowy.– wtrąca tata.
- Mamo, tato, Madziu… Nie trzymajcie mnie już w niepewności, proszę was.
- Dobrze. To może my z tatą pierwsi…
          Mama wyciągnęła rękę , w której trzymała kopertę. Gdy ją otworzyłam, nie mogłam uwierzyć……

KONIEC CZĘŚCI 1.






Serdecznie zapraszam was na Część 2. Postaram się ją napisać na jutro. :)

Pa. :*

Jutro zacznę pisać opowiadanie. (:
Będzie wymyślone przeze mnie, więc uprzedzam że NIE WOLNO KOPIOWAĆ.
Jeśli ktoś zauważy taki tekst na innym blogu prosze mnie zawiadomić!

A teraz życzę wam miłych snów moje kochane Neymarzetes & Neymarzitos <3

Dobranoc / Good Night / Boa noite. ♥