Część 11
1 września 2013
Wiktoria leżała rozmarzona na łóżku gdy usłyszała pukanie a chwilę później ciche skrzypnięcie drzwi do pokoju. Podsunęła się w górę i oparła się o ścianę trzymając na kolanach poduszkę z Barcelony. Do środka wszedł tata niosąc tackę ze śniadaniem.
- Witaj księżniczko - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy odstawiając tacę na stolik. Pocałował ją w czoło i usiadł na skraju łóżka. - Gdzie ty wczoraj wybyłaś?
- Aaa... Chodziłam tu i tam. Miło się tak spaceruje.
- Mhm. Mam ci do przekazania pewną informację.
- Co się stało?
- Liceum do którego się dostałaś przechodzi remonty. Rozpoczęcie roku będzie dopiero 9 września.
- Super. Tydzień wakacji więcej... Tato?
- Hmm? - ojciec spojrzał na nią.
- Może zostaniemy tu dłużej? Nie chce dziś wyjeżdżać.
- Nie wiem skarbie. To raczej nie możliwe.
- Szkoda. Było bardzo ciekawie. - Usłyszała dźwięk smsa. Podniosła telefon i przeczytała wiadomość. - No to tato... - podniosła się z łóżka - Czas korzystać z ostatniego dnia w Gdańsku!
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał zdziwiony
- A i owszem. Na lody. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
*
- Głupi jesteś?! Myślałam że zawału dostane!
- Hahahahahahahahah, szkoda, że nie widziałaś swojej miny, hahahahhahaha.
- Wiesz co....? Okropny jesteś!
- Oj tam, nie przeżywaj. Choć, idziemy zanim mnie podbijesz, hahaha.
- Co ty dzisiaj taki narwany?
- Ja narwany? Nieeee. Wydaje ci się. Po prostu jestem w dobrym humorze. - wyszczerzył zęby.
- Dobrze, że chociaż ty.
- A ty nie? Dlaczego?
- Dzisiaj wieczorem wyjeżdżam.
- Ahh... Czyli to są twoje ostatnie chwile w Gdańsku? - "I ze mną..." - pomyślał.
- Tak. - "I z Tobą" - pomyślała.
- Hm... Więc zróbmy tak, żeby były niezapomniane. Choć! - powiedział i pociągnął ją za rękę tak gwałtownie, że ledwo utrzymała równowagę.
- Gdzie ty mnie ciągniesz?
- Zobaczysz.
- Ale mieliśmy iść na lody.
- Lody poczekają.
Zwolnili kroku. Wiktoria była bardzo ciekawa gdzie on chce ją zaprowadzić. Szli jakieś 10 minut, cały czas rozmawiając i śmiejąc się. W pewnym momencie przystanęli, a Neymar zakrył jej oczy swoimi dłońmi i prowadził jeszcze kilka minut. Wreszcie zatrzymali się. Gdy Ney zabrał dłonie, oczom Wiktorii ukazał sie wielki plac zastawiony przeróżnymi atrakcjami i stoiskami.
- Wesołe miasteczko?
- Yhym - powiedział z uśmiechem.
Weszli przez ogromną bramę w kształcie łuku na której górze widniał neonowy napis "Happyland". Pomysłowe, nie powiem, pomyślała. Idąc dalej minęli kilka stoisk z pluszakami i zabawkami i jeden z watą cukrową. Przystanęli i wpatrywali się w maszyny, jedne ogromne, drugie trochę mniejsze. Wszystkie służyły za atrakcje i wszystkie były bezpieczne. Podobno...
- No to co? Gdzie najpierw idziemy? - zapytał.
- Yyyy... Nie wiem? Ty coś wybierz.
- Diabelski młyn!
- Wiedziałam, że będę żałować tych słów...
- Dlaczego? Przecież to jest niesamowite!
- Nie, nie, nie! Ja mam lęk wysokości! Nie chce!
- Przestań, będę obok. Będzie fajnie, zobaczysz!
- Ehhhh.... No okej.
Podeszli do faceta, który zajmował się sprzedawaniem wejściówek na "machinę zagłady". Ney wyciągnął z kieszeni drobniaki i zaczął podawać mężczyźnie, licząc jednocześnie. Przez ten czas kasjer spoglądał na niego uważnie. Sprawiał wrażenie być zahipnotyzowanym, jakby wcale nie zwracał uwagi na to ile Juninho daje mu pieniędzy.
- Trzydzieści, a teraz proszę o dwa bilety. - oznajmił i uśmiechnął się.
- Ty... Ty jesteś Neymar?
- Tak.
- A mógłbym prosić o autograf i zdjęcie.
- Jasne. Masz coś do pisania?
Chłopak, z wyglądu przypominający dwudziestoparolatka, wyjął pióro z kieszonki przy bluzce i odwrócił się tyłem, aby Junao mógł oddać tam swój podpis. Potem małe Selfie i wreszcie dostali swoje bilety. Przez cały z twarzy żadnego z nich nie znikał uśmiech. To był bardzo miły widok. Ney pożegnał się z fanem i ruszył razem z Wiktorią do kolejnego z "wagoników".
- Lubisz swoich fanów?
Ney spojrzał się na nią.
- Kocham. - powiedział i uśmiechnął się - Są dla mnie bardzo ważni. - Spojrzał przed siebie. Po chwili ciszy zapytał. - A ty? Nadal jesteś moją fanką?
- Oczywiście, co to za głupie pytanie? Byłam, jestem i zawsze będę.
Wagonik ruszył, a Wiktoria krzyknęła krótko.
- Nie bój się. - położył dłoń na jej dłoni, leżącej na kolanie. - Jestem tu...
______________________________
Oficjalnie oznajmiam że zamierzam pisać tę historię dalej! :)
Następna część już wkrótce. <3
Dobra, jestem zła, że mnie nie wkręciłaś. ;_;
OdpowiedzUsuńAle to jest słodkie, Boziu. <3
Czekam na next`a <3
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzytając to uśmiech nie schodził mi z twarzy *-*
Czekam na następny =D
All I need is this story !!
OdpowiedzUsuńSorka że po angielsku ale ja chcieć więcej
Swiiieeeeetttnnneeeeeeeeeeeeeeee :) :) :) czekam na next przy okazji zapraszam do siebie :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a ;)
Zapraszam do siebie, też piszę opowiadanie o Neymarze:
http://neymar-opowiadania.blogspot.com/
Świetny blog :) Czekam na next :) I zapraszam do siebie: http://fly-with-me-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny <3
OdpowiedzUsuńHej, sorki ze z anonima ale nie mam konta :) Super opowiadanie <333 A jak nazywają się piosenki które lecą w tle ?
OdpowiedzUsuńWłaśnie jak nazywają się te piosenki <3 Super blog
OdpowiedzUsuńfajne opowiadanie
OdpowiedzUsuńja również zapraszam na moje opowiadnie o neymarze
http://neymaropowiadanie.blogspot.com
mega, przy okzaji zapraszam też do mnie, rózwież opowiadanie o neymarze :http://lovestory-niezawsze.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej, Hej :)
OdpowiedzUsuńZostałeś/aś nominowany/a do Liebster Blog Award. Więcej znajdziesz tu :
http://differentoneshots.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html . Pozdrawiam cieplutko <3
Ubóstwiam <3. Dopiero zaczęłam możesz mi doradzić w moim opowiadaniu ci jest ok a co do poprawy?
OdpowiedzUsuńneymarneyney.blogspot.com
Jej.. cudo, ale troszkę krótki, zapraszam do siebie barcelonatomojsen.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:-):-):-):-):-):-):-):-):-)